wtorek, 11 lutego 2014

Trochę Ciekawostek




Dowcip à la pisarz

Mistrzowie gier słownych, rządcy zdań i składni, stylistyczni monarchowie – nic dziwnego, że słynęli też z ciętych ripost i uderzających trafnością bon motów. Dziś o tym, co pisarze brali za dowcip lub co uznawali za niezły żart.
Choć zdarzali się (i zdarzają) wśród autorów książek prawdziwe dusze towarzystwa lubiące być zawsze w centrum uwagi, nierzadko najbardziej zabawni okazywali się ci, którzy głównie milczeli, swój dowcip rezerwując na lepsze okazje – na przykład do swoich książek. I ekstrawertycy, i introwertycy na ich stronach droczyli się z czytelnikami, rozbawiali ich dialogami, parodiowali ludzkie typy, skwapliwie ironizowali na każdy temat. Czym jednak był dla nich dowcip? W czym mógł tkwić? Co za taki, z przekąsem mogli od czasu do czasu uznać? Oto kilka sugestii, każda zaserwowana w stylu godnym jej autora.
 Charles Louis de Secondat Montesquieu 

Krótko i na temat o tym, czego żaden żartujący nie lubi:
Wierzaj mi, nie ma nic żałośniejszego, niż czuć, że się powiedziało dobry dowcip, który umiera w uchu głupca.


 Stephen King 
Potwierdza się często u niemal wszystkich, nawet u najbardziej zagorzałych żartownisiów, dowcipkujących w każdej sytuacji:
Zawsze żartuje się z rzeczy, które nas przerażają.


Kurt Vonnegut 

Cierpko o tym, co sprawia, że dowcip wywołuje bardziej spektakularną reakcję?
Odkryłem, że aby uzyskać donośny śmiech, trzeba lekki żart podszyć poważniejszą tragedią, której nie potrafiłaby znieść większość śmiertelników.


Karen Blixen  

Dowcipy, po których zapada niezręczne milczenie lub słychać tylko nerwowy chichot pochlebców? Blixen je czasem słyszała:
Gdy żart posunął się za daleko i trącił arogancją, stawał się czasami żałosny.


Raymond Chandler 

Czasem nie tyle posuwa się za daleko, co zbyt często pcha się na usta.
-        Oczywiście, możesz narazić się na pewne kłopoty – powiedziała Anna.
-        Kłopoty to moja specjalność – powiedziałem.
(…)
-        Faceci twojego pokroju wpadają w poważne kłopoty – powiedział kwaśno policjant.
-        Kłopoty to moja specjalność – odparłem.
(…)
-        Trzymaj się od niej z daleka – powiedział Marty Estel. - Lubi cię. Ja lubią ją. Rozumiesz? Niepotrzebne ci są dalsze kłopoty.
-        Kłopoty... - zacząłem i przerwałem. Ten dowcip już mi się znudził.

 

John Irving 
Za dowcip można uznać wszystko. Życie całe. Wie o tym m.in. Irving.
Życie to wielki żart, a śmierć jest ostatnim gagiem istnienia.

Franz Kafka 
Irvinga więcej łączy z Kafką, niż moglibyśmy się spodziewać:
Wszystkie bezsensowne przejawy naszego życia, zwłaszcza te najbardziej bezsensowne, dają się przecież uzasadnić. Naturalnie nie w pełni – na tym polega ten diabelski dowcip – lecz w stopniu wystarczającym, by się obronić przed uciążliwymi pytaniami.


Co jeszcze można uznać za żart? I co czyni dowcip dobrym? Znacie więcej przykładów z literatury?